wtorek, 12 maja 2015

Powerprint

Niedzielę rozpoczęłam o 4.50. Zabójcza godzina, szczególnie dla mnie, strasznego śpiocha!! Ale... powód tak porannej pobudki cudowny - kolejne warsztaty Powertex-u u Ani w Łodzi.
Tym razem uczyłam się wykonywać obrazy. Już dawno z dużym zainteresowaniem podpatrywałam jak są robione obrazy, na których tancerka flamenco ma sukienkę która "wychodzi" z obrazu, teraz przyszedł czas na naukę.

 Efekt końcowy

Do drugiego obrazu na początku nie byłam przekonana, głównie nie "czułam" użycia masy pękającej. Z czasem jednak zauroczyła mnie zarówno masa jak i to co można dzięki niej osiągnąć.


Efekt końcowy

Nieprawdopodobne jaki można cudowny efekt osiągnąć stosując masę, która po spękaniu wygląda jak kora drzewa. Zaczynam szukać fajnych grafik i coś czuję, że obrazy to dopiero będzie pasja...
Powinnam jeszcze wspomnieć, że podróż powrotna z Łodzi to dopiero była przygoda. Zepsuło się urządzenie sterowania ruchem i pociąg stanął przed Warszawą Włochy. Po 45 minutach oczekiwania, większość podróżnych wyszło z pociągu i zaczęło kombinować jak tu do jakiegoś autobusu się dostać. I tak zamiast o 19.00 byłam w domu już o 21!! Ale warsztaty były super!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz